Irena Helena Biernacik z domu Kubicka urodziła się 8 listopada 1924 roku. W powstaniu warszawskim działała jako łączniczka pod pseudonimem „Nike” w Batalionie „Zaremba-Piorun” w Dzielnicy Śródmieście Południowe. Po wojnie pracowała jako lekarz. Jej pasją było kolekcjonerstwo malarstwa. Zmarła w Warszawie 25 czerwca 2015 roku.
W powojennej Warszawie. Irena Helena z matką, Marianną Kubicką.
Tak Irena Helena Biernacik w Muzeum Powstania Warszawskiego opowiadała o początkach swojej działalności w konspiracji:
Michał Studniarek: W jaki sposób zetknęła się pani z konspiracją?
Irena Helena Biernacik: Ojciec mój był w konspiracji. To musiała być szycha bardzo duża, bo nie wiem… On mnie dawał rozmaite polecenia. Na przykład kiedyś powiedział: „Słuchaj, Irenko… ”. Ale wiedział dobrze, że syna nie ma, syn jest w Niemczech i nie wiadomo, czy będzie żył. On nie chciał stracić też córki. On mnie nie powiedział: „Idź się zapisz” – tego, owego. Nie. Tylko dawał mi polecenia, a polecenia sobie wypełniałam. A ponieważ mnie to nie interesowało, bo byłam jeszcze młoda dziewczyna, nie tak zupełnie wychowana, jak to teraz młodzi, tylko inaczej, to tak jak tata każe, to idę. No i kiedyś ojciec do mnie mówi: „Słuchaj, jutro pójdziesz o godzinie czwartej na Dworzec Centralny i tam będzie dwóch chłopców, i będą stali przy dwóch koszach z jabłkami. Takie duże kosze jak na kartofle. Podejdziesz do nich i powiesz do jednego z nich: »Jestem Nike«. Ten będzie w jasnym, beżowym płaszczu… ”. I tak było. „Pojedziesz z nimi pociągiem, a dalej to już cię oni będą prowadzić”. – „Dobrze”. No i rzeczywiście. To nie były jabłka, w środku były granaty z fabryki. Nie wiedziałam nawet, że to broń tam jest, dopiero potem się dowiedziałam. Ale to nieważne było dla mnie. Dla mnie było ważne to, co ojciec powiedział – tak wykonywałam, jak ojciec mój. Jak coś pytałam, ojciec mówił: „Nie będziesz tego wiedziała”. To już się nigdy nie spytałam, bo wiedziałam, że ani mama, ani ojciec mi tego nie powiedzą. I koniec. Jedziemy pociągiem. Wysiedliśmy w Skierniewicach i pamiętam jak dzisiaj, poszliśmy do sali, gdzie był bufet. I tak: bufet był, ława była i stały kosze. Oni sobie usiedli, też sobie koło nich usiadłam. Wieczór to był. Jaka godzina, ja wiem? Nie wiem, w każdym razie zaczęło się już robić ciemno. Potem, godzina gdzieś jedenasta w nocy, już było ciemno zupełnie, wchodzi kilku żandarmów. Mieli blachy. Podeszli do bufetu i piją piwo. Jeden z Niemców mówi: „Och, jaka ładna panenka. Chodź, komm hier, Bier, pić pywo z nami” – tak do mnie. Widocznie musiałam być ładna, skoro tak [namawiali]… Nie chciałam, udawałam, że nie słyszę. On do mnie: „Komm, komm, pić pywo”. A dowódca, który był w płaszczu, mówi do mnie: „Idź, pij piwo”. No to idę. Uśmiecham się do nich i tak sobie piłam piwo z żandarmami, rozmawiałam po niemiecku, to, tamto, dziesiąte. A koledzy, ci dwóch, to od razu poszli gdzieś głębiej. Ustawili się tak, że w razie czego Niemiec, który poszedł jabłko sobie wziąć i dogrzebałby się do granatów, to od razu by ich rozwalili. Cudów nie ma. Na całe szczęście żadnemu Niemcowi jabłka się nie chciało. Wypili piwo i poszli sobie. [...]
Fragment wywiadu z Ireną Heleną Biernacik „Nike”, przeprowadzonego w Warszawie 3 marca 2011 roku. Rozmowę prowadził Michał Studniarek.
Źródło: Muzeum Powstania Warszawskiego
Archiwum Historii Mówionej
Cały wywiad można przeczytać na stronie Muzeum Powstania Warszawskiego w zakładce „Archiwum Historii Mówionej”: https://www.1944.pl/archiwum-historii-mowionej/irena-helena-biernacik,2425.html.
Archiwum Historii Mówionej, prowadzone przez Muzeum Powstania Warszawskiego od 2014 roku, gromadzi i udostępnia relacje uczestników powstania warszawskiego.
Zachęcamy do odwiedzenia strony internetowej Muzeum Powstania Warszawskiego i Archiwum Historii Mówionej.
Dziękujemy Pani Krystynie Adler, czytelniczce i przyjaciółce naszej biblioteki, za podzielenie się wspomnieniem o jej ciotce.
Pani Krystyna Adler z pamiętnikiem „Nike”.