Czas na kolejny #WierszNaŚrodę. W tym tygodniu towarzyszy nam Charles Simic, serbsko-amerykański poeta współczesny, wielokrotnie nominowany i uhonorowany Nagrodą Pulitzera oraz laureat Międzynarodowej Nagrody Literackiej im. Zbigniewa Herberta 2014. Urodzony w 1938 roku w Belgradzie, Simic spędził dzieciństwo w ogarniętej wojną Jugosławii, co odcisnęło silne piętno na jego życiu i twórczości. Poza działalnością poetycką jest również tłumaczem, eseistą, a także wykładowcą literatury amerykańskiej i pisania kreatywnego na Uniwersytecie w New Hampshire.


Krwawa pomarańcza
(przełożył Jerzy Jarniewicz)


Tak ciemno, że koniec świata może być pod ręką.
Wierzę, że zacznie padać.
Ptaki w parku milczą.
Nic nie jest takie, na jakie wygląda.
My też.

Na naszej ulicy rośnie drzewo tak wielkie,
Że możemy ukryć się w jego liściach.
Ubrania nie będą nam potrzebne.
Czuję się – mówisz – stara jak karaluch.
W myślach jestem pasażerem widmowego statku.

Za drzwiami nie słychać nawet westchnień.
Jeśli ktoś zostawił na progu niemowlę,
Z pewnością teraz śpi.
Wszystko balansuje na krawędzi wszystkiego
Z grzecznym uśmieszkiem.

To dlatego, że z niektórymi rzeczami – mówisz –
Nic się nie da zrobić.
I wtedy słyszę, jak krwawa pomarańcza
Stacza się ze stołu i z hukiem
Pęka na podłodze.